,, Wszędzie, gdzie spojrzały, widziały to, co się zdarzyło. Dostrzegały idące ulicą nieistniejące osoby, których nie mogły zatrzymać i przytulić. Wszystko im przypominało, że mają puste ramiona. I wszędzie, gdzie spojrzały, spotykały ciekawskie spojrzenia ludzi".
,, - Barney - zagaiła Tilly. - Myślę, że to będzie fair, jeśli ci coś powiem. Twój brat wysłał cię, żebyś mnie zaprosił na wyścigi, ale potem, kiedy już tam będziemy, da ci trochę pieniędzy, żeby się ciebie pozbyć. Uważasz, że to w porządku?
- Nie. To nie tak. Namówiłem go, żeby dał mi pieniądze z góry".
,, - Więc jednak chcesz mnie zabić! - krzyczała.
- Nie - odpowiedziała Tilly i wytarła spocone dłonie o spodnie. - Inni z radością pozwoliliby ci umrzeć. To ja cię ocaliłam. I teraz oni będą próbowali zabić mnie".
,, Molly otarła łzy z oczu i spojrzała wprost na Tilly.
- Oszalałam z tęsknoty za tobą, straciłam jedynego przyjaciela, jakiego miałam, jedyną osobę, którą kochałam, ale przez te wszystkie lata karmiłam się nadzieją, że nigdy nie wrócisz do tego okropnego miejsca. - Popatrzyła na ręce na kolanach. - Czasami rzeczy po prostu nie wydają się fair".
,, - O której godzinie jest pogrzeb? - zapytała Beula.
- O drugiej po południu.
- Sierżant się wybiera?
Spojrzał w jej podekscytowane oczy koloru sosny.
-Tak.
- Pójdzie tam ktokolwiek?
- Ktoś pójdzie, Beulo, ale tylko dobrzy ludzie,pełni szacunku, z czystymi intencjami powinni wziąć w tym udział, nie uważasz? Bez tolerancji i wielkoduszności Tilly, jej cierpliwości i talentu, nasze życia - moje w szczególności - nigdy by się nie wzbogaciły. Jeśli nie żywisz do niej przyjaznych uczuć ani tym bardziej do jej drogiej matki, a chcesz iść tylko ze wścibstwa - cóż, to jest po prostu makabryczne. Nie wydaje ci się?"
,, - Barney - zagaiła Tilly. - Myślę, że to będzie fair, jeśli ci coś powiem. Twój brat wysłał cię, żebyś mnie zaprosił na wyścigi, ale potem, kiedy już tam będziemy, da ci trochę pieniędzy, żeby się ciebie pozbyć. Uważasz, że to w porządku?
- Nie. To nie tak. Namówiłem go, żeby dał mi pieniądze z góry".
- Nie - odpowiedziała Tilly i wytarła spocone dłonie o spodnie. - Inni z radością pozwoliliby ci umrzeć. To ja cię ocaliłam. I teraz oni będą próbowali zabić mnie".
,, Molly otarła łzy z oczu i spojrzała wprost na Tilly.
- Oszalałam z tęsknoty za tobą, straciłam jedynego przyjaciela, jakiego miałam, jedyną osobę, którą kochałam, ale przez te wszystkie lata karmiłam się nadzieją, że nigdy nie wrócisz do tego okropnego miejsca. - Popatrzyła na ręce na kolanach. - Czasami rzeczy po prostu nie wydają się fair".
,, - O której godzinie jest pogrzeb? - zapytała Beula.
- O drugiej po południu.
- Sierżant się wybiera?
Spojrzał w jej podekscytowane oczy koloru sosny.
-Tak.
- Pójdzie tam ktokolwiek?
- Ktoś pójdzie, Beulo, ale tylko dobrzy ludzie,pełni szacunku, z czystymi intencjami powinni wziąć w tym udział, nie uważasz? Bez tolerancji i wielkoduszności Tilly, jej cierpliwości i talentu, nasze życia - moje w szczególności - nigdy by się nie wzbogaciły. Jeśli nie żywisz do niej przyjaznych uczuć ani tym bardziej do jej drogiej matki, a chcesz iść tylko ze wścibstwa - cóż, to jest po prostu makabryczne. Nie wydaje ci się?"
Komentarze
Prześlij komentarz